Nienawistna Ósemka (03.02.2018)

Trudno zebrać kłębiące się myśli. Jak przelać na „papier” te wszystkie emocje, jakie za każdym razem, towarzyszą przygotowaniom i uczestnictwem w spotkaniach, które organizują Was Banditos.

Piątek w nocy. Sms od Daniela – „nie mogę pojechać, przyjedź po strzelbę”. No i cały misterny plan w p….u. Teraz, jeszcze przed wyjazdem do Ostródy, trzeba pojechać po „grzmiący kij”. Ale jedna niespodziewanka, niczego nie może zmienić. Daniel i Dorota, dzięki za wszystko !

Sobota

Pobudka o 6-tej. Szybkie śniadanie, litr kawy, na obudzenie. Graty, przygotowane już wcześniej, do samochodu i w drogę.
Jeszcze wizyta u Daniela i Doroty, strzelba do bagażnika i kolejna zmiana planów. Za namową niecenionych przyjaciół (D i D) pojechałem drogą na Łuktę. Nie żałuję. Ruch prawie żaden, a krajobraz. Spadł świeży śnieg, i sceneria z buro jesiennej, zmieniła się w zimową. Ja to mam farta, że mieszkam w tak przecudnej krainie !
Tym razem się nie spóźniłem, co wzbudziło niemałą sensację. Nawet Agnieszka, przecierała oczy ze zdumienia.
Szybkie powitania, zdjęcie grupowe (palce ze spustów), i do roboty .
Jak zwykle nudno być nie mogło. Już się Pavlos, z resztą Banditos postarali !!!
I odrobina wyjaśnienia. Scenariusz wydarzeń został oparty, na filmie „Nienawistna Ósemka”. Kto oglądał, wie …..

Świat Dzikiego Zachodu na Warmii i Mazurach. Kowboje ubrani na „wyjściowo”, traperzy jakby przed chwilą wrócili z Gór Skalistych.
Karol May, który nigdy nie był w Ameryce, miałby co opisywać !
Ale dosyć gadulstwa .

Tym razem były tylko trzy stage, ale organizatorzy, zapewnili nam, niesamowitą atrakcję. Strzelanie nocne, przy świetle ogniska !
Ale o tym, potem.
Podzielono nas na trzy grupy, i tak jak na jesieni trafiłem w ręce Andrzeja .

Stage I

Stoisz w pozycji Lucky Lucka ( wyluzowany, oparty plecami o słupek, „paląc papierosa” jedna noga, oparta o ten sam słupek), na sygnał trzeba rzucić fajkę, „przeciągnąć ” się po linie parę metrów i dobiec do stanowiska. Z dwóch rewolwerów, ostrzelać blachy, ze strzelby popery, a z lewarka pięć blach i niespodzianka – gwiazda. Moja ulubiona.
Już przy omawianiu kolejności strzelania, okazało się że prosta matematyka, może sprawiać problemy. I nie tylko mnie.
Ostrzelanie blach z dwóch rewolwerów. Okazało się że 5 + 5 może dać jedenaście. Jak nie zachowasz właściwej sekwencji, zabraknie jednego strzału. Prawie wszyscy, z naszej grupy tu się wyłożyli. Nawet …. ups, obiecałem że nie powiem.
Emocje, emocje, emocje. Tu okazało się, jak doświadczonymi i perfekcyjnymi są strzelcy westernowi .
Luz, wspaniała zabawa, roześmiane twarze. Ale to tylko pozory .
Niech nikt nie pomyśli, że lekceważony jest, choćby cień, niewłaściwego obchodzenia się z bronią. Nie dość że sam się kontrolujesz, to również robią to inni. To zabawa dla ludzi odpowiedzialnych ! Jak tego nie akceptujesz – odpadasz. Pomimo że mam spore doświadczenie strzeleckie, z pokorą, przyjmuję każdą uwagę. To nie strzelanie tarczowe. Tu przemieszczamy się z bronią, i nie ma miejsca na pomyłki .
Skończyłeś strzelać, jesteś pewien, że broń jest rozładowana, sprawdzona na stanowisku, ale i tak jeszcze masz iść na kontrolę broni !!!

Stage II

Niby klasyka, i nuda. Cały czas, tylko popery, blachy. Rewolwery, lewarek, strzelba. Strzelanie w określonej sekwencji. Nuda ?
Już Banditos, zadbają o to żeby tak nie było !

Na znak sędziego, biegiem na stanowisko, gdzie już czeka Dirty Marry ( manekin przebrany w damskie ciuszki, już tę spódnicę gdzieś widziałem). I jedną ręką podciągasz sznur, do którego, jest umocowana ta grzeszna niewiasta. Urządzenie obsługujące sznur, w żaden sposób nie przypominało wieszaka na bieliznę. Wolna ręką, z rewolwerów ostrzelać blachy ,zmiana rewolweru po pięciu strzałach. Oczywiście, „schnąca” w powietrzu Marry nie może butami dotknąć ziemi. Następnie dobieg do stołu z leżącymi ,strzelbą i lewarkiem .
No i tradycyjnie strzelba do poperów i lewarek do blach.Chwilka przerwy na zbicie adrenaliny, i…….

Stage III

A tu klasyka Westernu .
Ubrany w długi płaszcz, czekasz na sygnał. Zrzucasz go z ramion, szybki dobieg i strzelanie .
Po bokach popery ( wiadomo – strzelba ) a w środku w dwóch rzędach blachy, do rewolwerów i lewarka .
Ale, żeby nie było za łatwo ,blachy z przodu, częściowo zasłaniały rząd tylny. Tutaj przewagę mieli strzelcy wysocy. Ja ze swoim wzrostem poniżej średniej krajowej, musiałem się zdrowo nagimnastykować.
Tu, po raz pierwszy, usłyszałem radosne „yyyhhhaaa”. Bywalcy wiedzą, dla niewtajemniczonych – tak nagradza się każdy czysty ostrzał. Ciary na plecach, adrenalina buzuje, i dopiero po chwili, zdajesz sobie sprawę że wreszcie się udało.
Nieodpalające kapiszony, zacinający się karabin, błędy greenhorna. Wszystkie te niepowodzenia z poprzedniego spotkania, poszły w niepamięć. Jedno „yyyhhhaaa” wynagrodziło wszystko .

A teraz czekamy na zmierzch.
Został ostatni stage. Ale cała zabawa, ma się zacząć dopiero w zupełnych ciemnościach .
Czasu jeszcze sporo, i teraz można omówić, wszystkie ważne i najważniejsze sprawy. Dlaczego w rewolwerze potrafi przerzucić komorę ,
jak elaborować amunicję, czarnym prochem i wiele, wiele innych. Dla tych, co jeszcze nie mieli dość, Michał, szef firmy z Ozorkowa, przygotował niespodziankę. Dał do testów, nowego Sharpsa. No nie mogłem sobie odmówić.
Michał, niesamowicie skromny i pomocny, w rozwiązywaniu problemów z bronią. Po prostu skarbnica wiedzy i pasjonat tego co robi. Kiedyś, mój kolega powiedział : „największym szczęściem w życiu, to robić to co się kocha”. I Michał to robi.
No i prezentacja broni. Strzelectwo westernowe, to nie tylko, współczesne repliki rewolwerów, lewarków i strzelb.
To też kolekcjonowanie broni oryginalnej. Każdy kto coś zbierał, wie ile czasu, trzeba poświęcić na znalezienie, tego co chcielibyśmy mieć w kolekcji. To co przywiózł Michał, spowodowało opad szczęki. I to nie tylko u mnie. Ale to na zdjęciach

Zrobiło się ciemno, i przyszedł czas na …….

Stage Nocny

„Co to za sztuka strzelać, jak cel widać ?”. Cyt. Pavlos Banditos

Ustawienie i ostrzelanie celów takie samo jak w III. Ale po ciemku. Jedynym źródłem światła, był koksownik rozpalony drewnem. Bardziej to dymiło i żarzyło, a światła dawało tyle co nic. Ja poszedłem na łatwiznę. Tylko rewolwery strzeliłem z czarnego. Resztę z nitro. Ciemno jak w du…e u afroamerykanina, nocna wilgoć i jeszcze chmura dymu z rewolwerów. Nic k…wa nie widać. Strzelanie po omacku. Rewelacja !!!
A co mieli ci, co strzelili całość z czarnego ? Cztery gramy, przy tej wilgotności ! To trzeba zobaczyć. Zabawa niesamowita .

Ale co dobre szybko się kończy. Jeszcze rozdanie nagród. Cała ceremonia, miała miejsce, w jednym z hoteli w Ostródzie.
Po kolacji, to na co wszyscy czekali. Nagrody jak zwykle dostali ci co wygrali. A ci co przegrali ? Też wygrali ! Każdy z nas przeżył wspaniałą
przygodę. Spotkał ludzi jedynych w swoim rodzaju. Dreszcz emocji, adrenalinę buzującą we krwi, wspomnienia na całe życie. Tego nie kupisz za żadne pieniądze !!!

Czas do domu. Pożegnania i stuprocentowa obietnica : na wiosnę, jestem !!!

Was Banditos !!! Za każdym razem, zaskakujecie swoją pomysłowością, otwartością i serdecznym podejściem. U Was każdy czuje się jak u najlepszych przyjaciół. Nieważne, czy jesteś nowy, czy jesteś stałym bywalcem. Tu jesteś u przyjaciół !!!

Do zobaczenia na wiosnę !!! Chyba wsiąkłem na dobre.

Marek Nalepa