Jak to mówią kto nie smaruje ten nie jedzie… a w tym wypadku nie strzela. Każda broń wymaga smarowania, nawet współczesna. Rowki smarowe pojawiają się zawsze gdy broń strzela czystym ołowiem ale także w przypadku niektórych pocisków płaszczowych. Poza smarami do pocisków mamy też smary do mechanizmów wewnętrznych aż do chemii która te smary usuwa.
Smary do rewolwer (na kule lub pod kulę)
Smary na kule dzielimy na dwie proste grupy, naturalne/historyczne i syntetyczne. Obie grupy możemy stosować z powodzeniem, niestety są za i przeciw w obu przypadkach.
Smary naturalne – generalnie wszystkie rodzaje tłuszczu, zwierzęce i roślinne.
- Wosk + łój wołowy – smar historyczny, używany w XIX wieku. Generalnie nie posiada większych wad poza faktem że ustępuje współczesnym smarom pod względem zmniejszania tarcia i jest stosunkowo trudny do nakładania. Kupne smary to np. Ligtning, Gun Lube, Bullet Lube, Black Powder Lube Lyman
- Wosk + tłuszcze roślinne (planta, olej palmowy) – poza planą która jest miksem wszystkich olejów jest to smar historyczny o parametrach zbliżonych do wosku z łojem. W odpowiednim stosunku nakłada się łatwiej niż smar z łojem. Twarde wersje tego smaru mogą być trudniejsze do zmycia.
- Wosk + oleje płynne (rycynowy, rzepakowy, słonecznikowy, oliwa z oliwek) – najlepszy miks pod względem ergonomii/praktyki a dodatkowo smaruje podobnie do łoju z woskiem. W odpowiednim stosunku można go nakładać z strzykawki. Zmywa się najlepiej z wszystkich praktycznie po wodzie z mydłem nie ma po nim śladu. Dodatkowo po strzelaniu pozostawia tłusty miękki nagar który nie jest tak korozyjny. Spotkałem się jednak z opinią że smary na bazie roślinnej negatywnie wpływają na stan oksydy, czego nawet chemik nie potrafił mi potwierdzić. Smary te są najbardziej lubiane przez najbardziej zaawansowanych strzelców CP i są dostępne gotowe.
- Smalec – chyba najbardziej dostępny i naturalny. Jednak słabo zmiękcza nagar i niewiele zostaje po wystrzale. Czasem w ciepłe dni sam spływa z komór.
- Krem nivea – troszkę drogi w stosowaniu ale wyjątkowo łatwy w nakładaniu. Generuje dziwny zapach przy wystrzale ale działa i nagar po nim jest dużo łatwiejszy do zmycia.
- Wazelina techniczna – prywatnie nie testowałem ale osoby które to robiły nie wspominają tego zbyt pozytywnie. Podobno nie daje efektów zmiękczenia nagaru i praktycznie w 100% znika po wystrzale.
- Smar „Apteczny” – miks: wody, alkoholu izopropylowego, lanolina, oleju rycynowego i mydła w płynie. Bardzo dobry, nakłada się z strzykawki w działaniu podobny do tego na bazie olejów płynnych. Co ciekawe nadaje się też do czyszczenia samej broni bo zawiera w swoim składzie dużo wody.
Smary syntetyczne/współczesne
- Smar na bazie mydła wapniowego, Tawot (MotorLife 1, prod. Lotos) – zmniejsza tarcie dużo lepiej niż jakikolwiek smar historyczny. nagar po nim robi się lekko kleisty, ale bardzo miękki po pozwala strzelać bardzo długo. Praktycznie nie zmywalny wodą z mydłem, trzeba używać preparatów czyszczących.
- Smar litowy (MotorLife 3 Czerwony, Smar samochodowy niebieski) – jest daleko przed innymi smarami pod względem zmniejszania tarcia. Nakładany na kule w ciepłe dni powoduje że różnica w temperatury lufy po kilku wystrzałach jest wyczuwalna, nawet w stosunku do smarów historycznych. Nagar po nim jest tłusty i miękki. Jest całkowicie odporny na wodę więc trzeba go usuwać mechanicznie lub chemią. Nakłada się bajecznie. Wytrzymuje temperatury do kilku set stopni, jest nie palny. Niestety wiele osób mówi tlenek litu wytwarzany przy wystrzale jest toksyczny.
- Smar na bazie dwusiarczeku molibdenu (molibdenowy) – jeden z najbardziej zaawansowanych smarów dostępnych dziś. Znacząco zmniejsza tarcie a nawet poprawia celność. Niestety jest toksyczny, po wystrzale lotny, mocno wszystko brudzi i bardzo trudno się usuwa, w zasadzie tylko mechanicznie lub silnym rozpuszczalnikiem.
- Miks smar litowy + wosk + łój – mała zawartość smaru litowego (10-20%) znacznie poprawia właściwości smaru. Lepiej smaruje, lepiej się rozprowadza a dodatkowo jego konsystencja jest niezmienna od -20 do +60’C. Stosunkowo łatwo się usuwa. Jego produkcja jest dosyć trudna ponieważ aby smar połączył się z woskiem trzeba użyć katalizatora i mechanicznego mieszaka.
Smary których nie stosujemy „na kulę” : sylikonowy, grafitowy, miedziany oraz wszelkie rodzaje smarów półpłynnych.
Smary do pocisków
Zazwyczaj dużo twardsze a nawet w niektórych przypadkach w postaci stałej, szczególnie w broni współczesnej.
- wosk pszczeli + łój wołowy – przy większym udziale wosku smar staje się twardszy i bez problemu utrzymuje się w rowkach smarowych. Stosuje się wiele dodatków aby polepszyć jego właściwości jak: terpentyna, olej rycynowy, gliceryna, lanolina, mydło w płynie.
- wosk pszczeli + zagęszczony tłuszcz roślinny – zazwyczaj używa się tu planty z dodatkiem terpentyny jako katalizatora.
- wosk pszczeli + oleje roślinne – praktycznie jest to dokładnie taki sam smar jak z planty jednak do zagęszczenie oleju używa się wosku.
- miks smar litowy + wosk – zwiększa znacząco prędkość początkową pocisków, nie wytapia się z gilz a na dodatek może leżeć dużo dłużej niż inne.
- smar „kupny” – takich smarów jest zdecydowanie najwięcej, amerykanie wręcz prześcigają się w ich produkcji. Są to smary do pocisków CP ale także do łusek broni współczesnej gdzie występuje zjawisko zaołowienia lufy. Nazwy nie wymieniam ponieważ wpisanie frazy bullet lube powoduje że wyszukiwarka odnajduje ich setki.
Nie opisuje różnic między smarami do pocisków bo są one stosunkowo podobne, z małym wyjątkiem dla smarów „kupnych” których nie sposób jest przetestować.
Przepisy dostępne w sieci
- Klasyka – 1 część wosku 1 część łoju wołowego
- Planta – 1 część wosku, 2 części planty, 1 część oliwy
- Na lato: na 100 gr. planta – 40 gr. lanoliny, 20 gr. oleju rycynowego. 20 gr. mydła w płynie, 20 gr. wosku pszczelego. Na zimę: na 100 gr. planty – 50 gr. lanoliny, 20 gr. oleju rycynowego, 20 gr. mydła w płynie i 10 gr. wosku pszczelego.
- Kanada – 40% wosk pszczeli, 40 % parafina i 20 % wazelina
- 1:1 wosk pszczeli i parafina oraz 70% wosk pszczeli 30 % masło margaryna
- Wosk 5-15%, oliwa z oliwek do 100%
- 200 g wosku pszczelego ,200g parafiny płynnej , 200g łoju wołowego ,50g lanoliny , 50g wody destylowanej
- 2 części Planty + 1 część Wosk pszczeli
400g planty (2 kostki) na 200 g wosku - Olej jadalny, oliwa spożywcza – wedle uznania. Planta – nazwa margaryny. Wosk – oczywiście pszczeli. 2:1
- Moose Juice z amerykańskich doświadczeń
- Woda destylowana – 16 cz.
- Alkohol izopropylowy – 8 cz.
- Lanolina – 4 cz.
- Olej rycynowy – 3 cz.
- Mydło płynne – 1 cz.
W powyższej recepturze woda rozpuszcza, alkohol tak samo, czyści; lanolina godzi wodę z olejem (to emulgator), czepia się snadnie wszystkiego, olej rycynowy ma wysoką temperaturę zapłonu (stosowany kiedyś jako dodatek do paliwa w silnikach lotniczych rotacyjnych przyprawiając biednych pilotów dwupłatowców o wymioty – jakby latania bez spadochronu było mało); mydło nie tyle rozpuszcza co… mydli, ma spieniać całą mieszaninę, wespół z lanoliną miękkości jej dodawać. Tak mówią.
Mieszanina ta nadaje się do flejtuchów nasączania oraz lufy przecierania. Zrezygnowanie z dodatku alkoholu pozwala na osiągnięcie lepszej, jednolitej konsystencji. Zabawa wtedy jakby nie ta..
- planta + wosk pszczeli {1:1}+ 2 łyżki terpentyna +olej z pestek winogron 2 tyżki na 200g
- Na lato ( ciepłe ) : 50% wosk , 20% planta , 20% krem , 10% oliwa ( wagowo )
Na jesień ( ok. 0 ): 30% wosk , 20% planta , 40% krem , 10% oliwa ( wagowo )
Jeżeli brakuje tu jakiegoś przepisu lub coś jest źle napisane, napisz o tym na naszym forum w tym temacie. Temat o smarach do broni czarno prochowej.