Rozwój ręcznej i ciężkiej broni palnej – Rozdział II

lukaszDzięki udostępnieniu przez naszego kolegę Łukasz Śleziak swojej pracy magisterskiej, mam możliwość podzielenia się nią z Wami. Z uwagi na objętość i ciekawą tematykę, będzie ona publikowana w częściach. Mamy nadzieję że będzie to powód do dyskusji na grupie i forum. Zachęcamy oczywiście do samodzielnego rozpracowywania i drążenia tematyki.

Rozwój ręcznej i ciężkiej broni palnej i jej wpływ na pole walki w Rzeczpospolitej w XVII wieku

Rozdział II

Początki artylerii w Polsce nie są jeszcze do końca zbadane. Możemy rozróżnić dwa rodzaje artylerii. Do pierwszego rodzaju zaliczymy wszelkiego rodzaju machiny miotające, które wyrzucają pocisk poprzez siłę nagromadzoną w napiętej drewnianej płycie w wyniku jej sprężystości, machiny działające na zasadzie przeciwwagi oraz energii zebranej w skręconych linach lub odpowiednio spreparowanych jelitach zwierzęcych a także napiętych cięciw. Geneza tych urządzeń sięga starożytności.

Nas będzie interesować drugi rodzaj artylerii tzw. artyleria ogniowa. Jej historia jest tak stara jak historia prochu. Najciekawsze jest zagadnienie pojawienia się jej na ziemiach polskich. Jest kilka rocznych dat, które odpowiadają hipotezom jej początków, szerzej tym zagadnieniem zajął się T. Nowak. Wyodrębnił on cztery hipotezy znajdujące się w literaturze: pierwsza to okres 1324- 1331, druga to rok 1347, trzeci 1366 i czwarty 1383.[1] Nowak uważa,  że najprawdopodobniej najpewniejszą jest ta ostatnia, która wiąże się z oblężeniem Pyzdr, a wzmiankowana jest w kronice Janka z Czarnkowa. Tak kronikarz opisywał to zdarzenie: „Zdarzyło się przedtem, że miasto zostało oddane ziemianom, że pewien rzemieślnik Bartosza wyrzucił z powietrznej piszczeli kamień do bramy miejskiej, który, przebiwszy dwa jej zamknięcia, uderzył w przyglądającego się temu, a stojącego na ulicy miasta po drugiej stronie bramy, plebana z Biechowa, Mikołaja, z tak wielką siłą, iż od tego uderzenia padł on i wyzionął ducha.”[2] Z opisu wynika, że broń tam użyta miotała pociski kamienne, jest to też prawdopodobnie pierwsza wzmianka w polskim kronikarstwie o ofierze wystrzału broni palnej.

Il. 16 Jedno z pierwszych prostych dział listwowych

Co do kraju skąd miała przywędrować na nasz teren wiedza artyleryjska, też nie ma pewności, prawdopodobnie początkowo przyszła do nas z któregoś z państw ościennych: Niemiec, Czech, Węgier, Rusi lub państwa zakonnego.[3] Można przypuszczać, że były to Niemcy gdyż te, były jednym z państw, które przodowały w technice artyleryjskiej. Pod koniec XIV wieku Władysław Jagiełło również stosował działa, początkowo w walkach przeciw stryjowi Kiejstutowi (rok 1386) a później przeciwko Krzyżakom, ciekawostką jest to, że dostał je od nich samych.[4] Pierwsze polskie ludwisarnie powstały w Krakowie, Wolborzu, Bochni, Lublinie a jeszcze w 1405 roku we Lwowie gdzie, Wawrzyniec Halleubozen odlewał pierwsze armaty i pociski do nich.[5] Od początków pojawienia się artylerii do XVII wieku była ona bardzo zróżnicowana, co utrudniało jej użycie. Pierwsze armaty nie były zbyt skuteczne, ale dzięki swojemu hukowi podczas wystrzału skutecznie przerażały wroga.

Il. 17 Pierwsze metalowe działa w łożach drewnianych

Pierwsze lufy dział, bardzo proste, początkowo wykonywane przez bednarzy z listew wzmocnionych metalowymi obręczami nabijanych na nie. Do tej pory po angielsku słowo barrel ma dwa znaczenia, beczka i lufa. Lufy te nie były wytrzymałe i często dochodziło do wypadków, poza tym gazy uciekały przez szczeliny między listwami przez co zasięg pocisku był niewielki. Później do wyrobu luf zastosowano stop cyny, cynku, ołowiu i miedzi zwany spiżem, a także wykuwano je z żelaza. Przez XV i XVI wiek przechodziły swoistą ewolucję, stały się bardzo skuteczne. W Europie krajami które najwięcej miały do powiedzenia dziedzinie wyrobu armat to poza wymienionymi już Niemcami Włochy i Francja.[6]

Il. 18 Bombarda na lawecie z XV wieku

Do XVII wieku polska artyleria miała duże zróżnicowanie, nie mieliśmy też wybitnych ekspertów w tej dziedzinie. Sytuacja zaczęła się zmieniać po wstąpieniu na tron dynastii Wazów. Zaczynał się okres wojen, a chcąc je prowadzić Rzeczpospolita musiała dysponować odpowiednim sprzętem, wyszkolonymi żołnierzami, zdolnymi dowódcami jak również inżynierami wojskowymi. Władysław IV Waza był odpowiednim człowiekiem w odpowiednim czasie, rozumiał on potrzeby armii oraz interesował się nowinkami z techniki wojskowej. W roku 1633 wydrukowano wszystkie artykuły wojenne, które ukazywały się, począwszy od sejmu 1609 roku.[7] Zainteresowania króla były dodatkowo motywowane chęcią zdobycia tronu szwedzkiego, nie mniej jednak dzięki jego posunięciom Rzeczpospolita stała się w tym okresie jednym z najpotężniejszych krajów europejskich. Ważną rolę w wojsku odgrywała artyleria, toteż Władysław IV poczynił dla jej rozwoju stosowne działania wydając 6 stycznia 1634 roku artykuły, których pełny tytuł brzmiał: „Artykuły przesławnej artylerji oficjerom wyższej i niższej rangi tudzież i innym do niej należącym personom łaskawie nadane od najjaśniejszego i najpotężniejszego Władysława IV z Bożej łaski króla polskiego w obozie pod Smoleńskiem die 6 jan. anno 1634.” Dokument ten nie określał kwestii technicznych, lecz w większości dotyczył moralnego prowadzenia się wszelkich osób zajmujących się artylerią: „III. Ponieważ nietylko puszkarzom, ale i wszystkich in genere należącym do przesławnej artylerji personom uczciwie i poczciwie przy dobrych innych postępkach żyć i sprawować się przyzwoita rzecz powinna i właśnie należy być, wszyscy w ogolności a każdy w szczegolności macie nadewszystko Boga i słowo Jego ś. Zawsze przed oczy przedkładać, przenajświętrzych sakramentów używać, a przy tym wystrzegać się przekleństw sprośnych, przysięgania daremnego i podobnych przeciwko Bogu bluźnierstw, a tym bardziej życia sodomskiego i nieczystości. Dla których Pan Bóg nie tylko wielce obrażony bywa i mało progresów i szczęścia wojskom udziela, (…). Ktoby temu postanowieniu zuchwale przeciwił się, taki surowej i strasznej karze podlegać będzie musiał.”[8] Zakazane było również pijaństwo.

Wiedza artyleryjska podlegała ponadto tajemnicy, której nie należało przekazywać osobom postronnym: „VI. Żaden przy kuflach na schadzkach po karczmach, szynkowych domach, z nauki się swojej chwalić nie powinien i nie wynosić, (…).”[9] Produkcja i przechowywanie broni wymagało ostrożności i uwagi, mówił o tym jeden z artykułów: „XIII. Potrzeba tego, ażeby rzemieślnicy, którzy około żelaza robią i one sprawują, mianowicie kowale, ślusarze, platnicy, stolarze, puszkarze, sztelmachowie i inni tym podobni pilnie uważali, aby tak w cekhauzie jako i w obozie żadna nie stała się szkoda amunicji, armacie i inszym do artlerji należącym instrumentom dla nieopatrzności ich i niedozoru, pod straceniem gardła.”[10] Artykuł ten ukazuje nam, kto był zatrudniony przy produkcji, przechowywaniu artylerii. Przepisy wystawione przez króla stały się podstawą do jej normalizacji w Rzeczpospolitej. Okres, w którym je przedstawiono to schyłek wojny smoleńskiej. Artyleria zaczęła nabierać znaczenia, gdyż Polacy po raz pierwszy jej użyli w taktyce do wsparcia piechoty wzorując się na metodach szwedzkich i holenderskich.[11] Sprawne jej funkcjonowanie  wymagało odpowiedniego finansowania i dowodzenia, tak, więc uchwalono podatek „nowej kwarty”, a także utworzono urząd ,,starszego nad armatą”. Postanowiono to na sejmie warszawskim obradującym w czerwcu 1637 roku: „Ponieważ od szczęśliwej koronacji, post decessum vel cessum praetritorum possessorum, duplę quartę oddają do skarbu Rzeczpospolitej, którą ea intentione, postanowiono, aby się obracała na apparatum bellicum tedy authoritate tego sejmu postanawiamy, aby sub poenis o quarcie dawnej i ta druga zawżdy oddawana była w Rawie, a potem od wielmożnego podskarbiego naszego do rąk starszego nad armatą, który ma być szlachcic dobrze osiadły et iuratus, tam odsyłana była, gdzie będzie asygnacja od wielmożnego hetmana naszego, od którego ten starszy nad armatą ma z ordynacji naszej dependere. Której quarty ten nad armatą starszy na żadną inszą rzecz obracać, jedno na armatę i apparatum do niej, nie ma, sub poenis o quarcie. A na sejmie z niej się ordinibus Regni przy liczbie koronnej sprawować powinien.”[12] Jako pierwszy urząd starszego nad armatą w Koronie objął Paweł Grodzicki.[13] Za jego urzędu zaczęto dokonywać zmian, wprowadzając ujednolicanie sprzętu artyleryjskiego.[14] Na Litwie był oddzielny urząd, na którego czele od 1638 roku stanął Mikołaj Abrahamowicz.[15] Do końca XVII wieku Rzeczpospolita miała jeszcze kilku ,,starszych nad armatą”, ale chyba najbardziej kontrowersyjną postacią wśród nich była osoba Krzysztofa Arciszewskiego. W 1623 roku wyjechał do Holandii gdzie studiował inżynierię wojskową, wsławił się walcząc po stronie Holendrów przeciw Hiszpanii i Portugalii w Ameryce Południowej, został też admirałem Zjednoczonych Prowincji. W Rzeczpospolitej urzędował w latach, 1646 – 1650 po czym się wycofał z zajmowanego stanowiska, zmarł w 1656 roku. Jego biografia jest bardzo bogata, szczegóły tej sylwetki opisała szerzej Maria Paradowska.[16]

Urząd starszego nad armatą musiał istnieć nieformalnie wcześniej, np. w latach 1601 – 1602 było ich trzech, po kolei: Walicki, Lerny i Klicki.[17]

Po Arciszewskim do końca XVII wieku, urząd ten sprawowali: Zygmunt Przyjemski (1650 – 1652), Krzysztof Grodzicki (1652 – 1660), Fromhold von Ludingshausen Wolff (1660 – 1666) i Marcin Kazimierz Kątski (1667 – 1710).[18]

Dla efektywnego rozwoju ciężkiej broni palnej potrzebni byli dobrzy inżynierowie, reformatorzy z dużą wiedzą teoretyczną i praktyczną. Tak, więc w roku 1615 pojawił się projekt artylerii lekkiej Mikołaja Chabielskiego pt. ,,Sposób rządu koronnego i gotowości.”[19] Chabielski wpadł też na pomysł, by do obsługi dział zatrudnić chłopów.[20] Drugim wybitnym inżynierem był pochodzący z Wenecji Andrzej dell`Aqua władał dobrze językiem polskim, w nim też pisał swoje prace. W roku 1632 wydał pracę ,,O zgromadzeniu puszkarzów króla jego mości”, który był niezrealizowanym projektem utworzenia szkoły artyleryjskiej.[21] W 1630 pojawia się po polsku pierwszy zachowany podręcznik artyleryjski: ,,Praxis ręczna o działach”. Na samym początku dowiadujemy się więcej o jej autorze: ,,Jam to jest ten cudzoziemiec, który umyślnie przez lat 17 starałem się nauczyć, języka polskiego, zawsze tą intencyją, (…). I ten jestem, który cały rok się męczyłem się nie wychodząc z izby, komponując cudzym językiem tę książkę, jakoż i drugą obiecuję skomponować, o fortyfikacjej, i wydać na druk. (…) przeszedłem okręgu ziemskiego i morskiego część niemałą, nawiedziłem wiele odległych i przyległych państw, abym obaczył i doszedł, jakiej inwencyjej w tej nauce, i nogami cyrklowymi peregrynowałem zawsze i okrążyłem terminy i fundamenta, na których się ta nauka sadzi, skąd znalazłem, że żaden fortyfikować porządnie nie może, jeśli nie będzie miał praxim w działach, gdyż, w jednyj nauce jest obrona, a w drugiej szkodzenie, i abym przyszedł generalnie do biegłości fortyfikacyjej, musiałem się uczyć, co są działa.”[22]

Inny teoretyk to Oswald Krüger, pochodzący z gdańska, fizyk i matematyk. W 1636 pojawia się jego „Parallela horoscopa”, dedykowana Władysławowi IV, w której omawiał zagadnienie celowania z dział.[23] W roku 1643 ukazał się pierwszy drukowany podręcznik artyleryjski w języku polskim, napisany przez hiszpańskiego oficera Diego Ufano. Wydał je on po raz pierwszy w 1613 roku w Brukseli, tłumaczenie polskie jest wykonane przez Jana Dekana.[24]

Il. 19 Strona tytułowa pracy Kazimierza Siemienowicza

Podręcznik ten zawiera informacje praktyczne dotyczące dział i ich klasyfikację. Praca ta przedstawiła w kraju dużą część zachodniej wiedzy artyleryjskiej.

Rzeczpospolita miała też rodzimego inżyniera artylerii, litewskiego szlachcica Kazimierza Siemienowicza. Jego dziełem jest „Artis magnae artilleriae pars prima” z 1650 roku, będąca bardzo cenną pracą z dziedziny techniki wojennej, tak popularną, że nawet w roku 1729 została wydana w Londynie w języku angielskim.[25]

Ostatnim wybitnym artylerzystą był w XVII wieku Fryderyk Getkant, pochodzący z Nadrenii. Ponadto zajmował się on kartografią i inżynierią. Jego praca z dziedziny artylerii została zniszczona w 1662 roku w wyniku pożaru Lwowa.[26]

Rozpatrzymy teraz szerzej kwestie techniczne i nazewnictwo XVII wiecznych dział używanych w Rzeczpospolitej. Szczegółową klasyfikację zawierającą dane techniczne przeprowadził w swoim dziele Diego Ufano. W pierwszej kolejności opisał działa długolufowe: „Pierwsze działo jest smoka albo dupel – kolubryna; wyrzuca żelazną kulę o 40 funt[ach], potrzebuje 4/5 tejże wagi prochu prostego, to jest 32 funty, albo 2/3 prochu dobrego; waży całe działo 120 cent[narów], jest wzdłuż 31 kalib[r], to jest szerokości gęby swojej, które czynią 20 stóp geometryckich, niesie wg narychtowania pospolitego przez działo, gdzie rura na przodku o jeden gradum wyżej stoi na zadzie – 1364 kroków, krok po 2 1/2 stóp rachując, co uczyni 682 kroków geometryckich po 5 stóp; wedle wagi rury, to jest, gdy rura równo pod wagą stoi, niesie in linea recta nie dalej jedno połowicę, to jest 682 kroków, a wedle nawyższej elewacyjej dosiężne na 8117 kroków.”[27]  Tak, więc „smok”, był najdłuższym działem, wystrzeliwującym  pocisk o średnicy 172 mm. Lufy dział były gładkie, więc różnica między średnicą pocisku a średnicą wylotu działa musiała wynosić kilka milimetrów, by zapewnić wygodne jego naładowanie i optymalne wykorzystanie ciśnienia gazów prochowych. Przyjrzyjmy się teraz opisowi pozostałych dział:

,,II. Za tym idzie kolubryna legitima, którą legitimam, to jest porządną zowią, jako i insze wszystkie działa huius ordinis, dlatego, że we wszystkich sztukach proporcyją ordynalną zachowuje; wyrzuca 20 funtów żelaza; prochu do nabijania ile potrzeba, poznać możesz z tej proporcyjej, którą wyżej w opisaniu smoka położono; waży 70 cent[narów], jest 32 kalibr, które uczynią 26 stóp geometryckich; niesie wedle wymierzenia pospolitego in linea recta 1200 kroków; pod wagę rury 600 kroków, wedle nawyższej elewacyjej 7140 kroków.

III. Półkolubryna albo wąż wyrzuca 16 fun[tów] żelaza, potrzebuje 4/5 tejże wagi prochu dobrego, jest długa 33 kalibr, które uczynią 13 stóp; waży 41 cent[narów]; niesie wedle pospolitego wymierzenia 900, wedle rury 450, wedle nawyższej elewacyjej 5373 kroków.

  1. Wielki sokół, który jest czwarta część kolubryny, wyrzuca trochę więcej niż 5 funtów i tyleż prochu dobrego potrzebuje, jest 34 kalibr, (…); niesie według wymierzenia pospolitego 700, wedle rury 350, wedle najwyższej elewacyjej 4179 kroków. Waży 25 cent[narów].
  2. Jastrząb albo falkoneta; które jest ósma część kolubryny, wyrzuca 2 1/2 funt[a], potrzebuje tyle też prochu dobrego, jest 35 kalibr (które czynią 8 stóp i 2 palce) długa, waży 7 cent[narów], niesie wedle pospolitego wymierzenia 568, według rury 284, wedle najwyższej elewacyjej 3318 kroków.
  3. Ribadokina wyrzuca 1 funt 4 unc[je] żelaza albo 1 funt 14 unc[ji] ołowu i potrzebuje też 1 funt 14 unc[ji] wybornego; jest 36 kalib[r] długa; waży 7 cent[narów], niesie wedle pospolitego wymierzenia 411, wedle rury 206, wedle nawyższej elewacyjej 2454 kro[ków].

VII. Krogulec wyrzuca 10 unc[ji] żelaza, albo 15 unc[ji] ołowu piętnastą unc[ji] prochu wybornego; jest 37 kalibr, które czynią 7 1/2 stóp długi; waży 4 cent[nary]; niesie wedle pospolitego wymierzenia 315, wedle rury 158, a wedle nawyższej elewacyjej 1873 kro[ków].

VIII. Małe działko albo jaszczorka wyrzuca 5 unc[ji] żelaza albo 7 1/2 ołowu tylą też prochu wybornego; jest 38 kalib[r], które 5 4/5  stóp czynią, długa; waży 2 1/2 cent[nara]; niesie wedle wymierzenia pospolitego 242, wedle rury 121, a wedle nawyższej elewacyjej 1440 kroków.

  1. Mniejsze działko albo siersień wyrzuca 2 1/2 unc[ji] żelaza albo 3 1/3 ołowu tylą prochu dobrego, jest na 39 kali[br] długi, które czynią 4 1/3 stóp; waży 1 cent[nar] i 30 fun[tów]; niesie 185, wedle rury 93, wedle nawyższej elewacyjej 1100 kro[ków].
  2. Najmniejsze działko albo świercz (to jest namniejsza sztuka odlewanej strzelby huius generis) wyrzuca 1 1/2 unc[ji] żelaza albo 2 1/4 ołowu tylą też prochu wybornego; jest 40 kalibr, które 3 1/2 stóp uczynią, długa, waży 81 funt[ów]; niesie 142, wedle rury wymierzenia 71, wedle nawyższej elewacyjej 845 kroków.”[28] Jak widać Ufano bardzo precyzyjnie podaje dane techniczne, zasięg pocisku podaje w trzech odległościach: pierwsza odległość wg zwykłego celowania, druga przy poziomym ustawieniu lufy, oraz przy ustawieniu lufy pod kątem 45 stopni, przy którym zasięg jest największy.

Autor również podjął w dalszej części pracy kwestię grubości ścian lufy w stosunku do kalibru, okazuje się, że w działkach mniejszych ich ściany są grubsze niż w armatach o większym wagomiarze.[29] Ufano rozróżnił trzy typy dział w stosunku do ich masy, mocy i zasięgu na: słabe, pospolite i wzmocnione. W powyżej cytowanym tekście autor przedstawił dane dział pospolitych. Działa długie mają rozbudowaną typologię dzielącą je na: ordynalne (porządkowe) mające dwie podgrupy; legitymy i bastardy, grupa druga to extraordynalne (pozaporządkowe) (tab. 1).[30] Najcięższe z nich, a więc kolubryna podwójna i kolubryna były działami oblężniczymi ze względu na swoją zdolność burzenia murów, wymowna jest tu inna nazwa kolubryny – ,,murołom”. Nazwa kolubryna pochodzi od francuskiego la couleuvre oznaczającego żmiję.[31]

Tab. 1  Rodzaje i nazewnictwo dział długolufowych, dane liczbowe odpowiadają działom pospolitym (tabela opracowana na podstawie danych D. Ufano, oraz artykułu Z. Stefańskiej, Próba ustalenia typów i nazw dział artylerii polskiej XVI i XVII wieku, w: Muzealnictwo Wojskowe, T. 1, 1959, s. 182)

Kolejne działa opisywane przez Ufano są średnio lufowe. Do tego typu armat są zaliczane tzw. ,,kartauny”. Słowo to pochodzi prawdopodobnie z łacińskiego cortina, oznaczającego kościół, kadź albo garnek ołowiany lub miedziany.[32] Największy typ działa średniego, jaki autor opisuje wystrzeliwuje 96 funtowy (228 mm) żelazny pocisk na maksymalną odległość 7140 kroków jest to tzw. dupel – kartauna.[33] Następnie Ufano dokonuje klasyfikacji:

,,1. Lecz pospolita kartauna, którą piszczkiem albo murwalącym nazwano, wyrzuca 48 funt[ów] żelaza, bierze 24 funtów prochu dobrego, waży 72 cent[nary], jest na 18 kalibr, które 12 stóp czynią, długa, niesie wedle pospol[itego] arychto[wania] 1000, pod wagę 500, po nawyż[szej] elewacyjej 5968 kroków.

  1. Pół – kartauna wyrzuca 24 funt[y] żelaza, bierze 16 funt[ów] prochu prostego albo 12 funt[ów] nalepszego, jest na 19 albo 20 kalibr, które 10 albo 10 1/2 stóp czynią, długa; waży 43 cent[nary], niesie wedle pospo[litego] narychtowania 850, pod wagę 425 i po naw[yższej] elewacyjej 5070 kroków.
  2. Kwarta kartauny, którą persecutor, to jest prześladowca, zowią, wyrzuca 12 funt[ów] żelaza dziesiątkiem funtów prostego albo 8 funt[ów] ptaszego prochu, jest na 24 kalibr albo na 9 stóp i 9 palców długa, waży 27 cent[narów] niesie wed[le] pospol[itego] nary[chtowania] 750, pod wagę 375, po nawyższej elewacyjej 4480 kroków.
  3. Oktawa kartauny wyrzuca 6 funt[ów] żelaza albo 9 funtów ołowiu, bierze 9 funtów prostego albo 7 funtów ptaszego prochu, waży 21 cent[narów], jest na 27 kalib[r] albo 8 1/2 stóp długa, niesie wedle pospolitego narychtowania 640, pod wagę 320 i po naw[yższej] elewacyjej 4480 kroków.”[34] Autor przedstawia również wzmocnione wersje tych dział, polegające na tym, że pogrubiona została komora prochowa a także ściany lufy. Największa kartauna, oraz jej wersja podstawowa zostały wzmocnione kosztem wielkości wystrzeliwanych pocisków: pierwszą załadowuje się 78 funtowymi kulami, pospolitą 40 funtowymi.[35] Porównanie tych dwóch rodzajów dział przedstawione jest w tabeli poniżej.

Tab. 2 Charakterystyka dział średnich wg Diego Ufano

Powyższe dane ukazują tendencje w normalizacji wagomiaru, trafnie wnioskuje to sam Ufano: ,, Z tego wyliczenia możesz czytelniku rozeznać, jak daleko nowa fuza i kształt tych dział, on stary przechodzi, bo jako przed tym z wielką trudnością i pracą przychodziło tak działa, jako do nich należącą municyją do gromady znieść, teraz bardzo łatwe stać się może, bo jako jednakowe tylko działa w używaniu są, równej kalibry, i mają swój początek od pospolitej kartauny i idą na dół aż do oktawy, która jest namniejsze działo, tak też i kule i insza do tego należąca municyja, łatwie się mogą rozeznać.”[36]

Słowa te były bardzo na czasie, gdyż w tym okresie zaczęto wprowadzać w Rzeczpospolitej ,,system” holenderski polegający na ujednoliceniu wagomiaru dział.[37] Ujednolicenie to polegało na wprowadzaniu dział przyjmując za bazę 48 funtową kartaunę, odlewając armaty o wagomiarze mniejszym o połowę od poprzedniej schodząc do 6 funtowej oktawy a także do mobilnego działa 3 funtowego, przeznaczonego do walki przeciw Szwedom jak i do walk na Ukrainie.[38] Wprowadzono także działko 2 funtowe (65 mm), gdzie obok 3 funtowego (74 mm) miało wspomagać piechotę ze względu na to, że nie wymagało użycia siły pociągowej koni tak, więc ludzie mogli nimi w miarę swobodnie manewrować.[39] W rok po wstąpieniu Władysława na tron mieliśmy już lekkie działa regimentowe, a w 1634 było ich 36 sztuk.[40] Działa długie (kolubryny) nie były u nas w pełni docenione, na szerszą skalą używano ich w Niemczech i Francji.[41]

Il. 20 Moździerz, na uwagę zwraca charakterystyczna krótka lufa

Do specyficznej kategorii artylerii należały moździerze (ilustracja powyżej). Ich geneza sięgała XIV wieku, a odmienność od klasycznych dział polegała na tym, że długość lufy nie przekraczała zazwyczaj 3 kalibrów. Średnica lufy mogła dochodzić do 880 mm, a komora prochowa była dużo węższa od wylotu.[42] Moździerze wykonywane były z żelaza lub brązu. Miotały one początkowo kule kamienne, a później gliniane (granaty) wypełnione prochem, które mogły być również wystrzeliwane ze zwykłych dział. Używane były zazwyczaj do obrony i zdobywania twierdz.

Il. 21 Tablica z pracy Kazimierza Siemienowicza przedstawiająca granaty, oraz sposób ich umiejscowienia w lufie działa, wraz z jedną metod ich zapłonu (przekrój na samym dole)

Pociski z moździerzy były wystrzeliwane pod znacznym kątem, gdyż chodziło o nadanie pociskowi stromego toru. Jeden z rodzajów moździerza wynalazł Fryderyk Getkant, o czym dowiadujemy się dzięki pracy E. Brauna : „Novissimum fundamentum et praxis artilleriae” wydanej w Gdańsku w 1687 roku: „Wynalazku moździerza ziemnego miał dokonać zmarły pułkownik artylerii, pan Getkant, który zastosował go pod Toruniem z bardzo dobrym skutkiem, ponieważ z takiego moździerza ziemnego można naraz wyrzucić sporą ilość granatów albo kamieni.”[43]

Bronią ciężką stosowaną do obrony obleganych zamków były również tzw. ,,taraśnice”. Nazwa ta pochodzi od miejsca gdzie je mocowano, a więc na tarasach murów obronnych. Były to niewielkie działka stacjonarne zamocowane na łożu drewnianym z łukowym mechanizmem do podnoszenia lufy. W użytku były też działa wielostrzałowe tzw. ,,organki”, w których zapłon ładunku odbywał się pojedynczo lub wiązkowo. Lufy były zazwyczaj ułożone jedna koło drugiej, w rzędach, lub w bębnie, nazwę „organki” zawdzięczały swojemu wyglądowi, a przez swoją szybkostrzelność zwane były „machiną piekielną”.[44]

Transport dział mógł się odbywać na dwa sposoby w zależności od ich ciężaru poprzez holowanie przez ludzi lub zwierzęta pociągowe na lawetach kołowych. W zimie używano lawet zaopatrzonych w płozy.

Il. 22 Przykłady transportu dział

Po ulokowaniu artylerii na stanowisku bojowym wystarczyło już ją tylko przygotować do wystrzału przy pomocy odpowiednich przyrządów: „Kiedy puszkarz działo swoje w bateryjej, na przystojnej podłodze albo eksplanacie postawił i ma proch, kule, szufle, stemple, i insze narzędy do tego w pogotowiu, tedy szyntrot z wiatru na ziemię wetknąwszy albo gdzie indziej postawiwszy, ma naprzód zapał wychędożyć, potym działo kożuchem raz, dwa albo trzy wytrzeć i proch, który wyciągnie, o działo otrząść.”[45]

Sam proces nabijania broni ciężkiej był podobny jak w przypadku muszkietu, lecz trochę utrudniony ze względu na znaczne rozmiary i położenia lufy w zależności od nadanego kąta podniesienia: „To sprawiwszy, ma towarzyszowi swemu kazać przystąpić, beczkę albo wór, w którym proch jest, podać, sam zaś szuflę pełną prochu nabrać (jednak nie wierzchowato, dlaczego ma on zadni koniec szufle ręką trochę uderzyć, aby co się nazbyt nabrało, odpadło) i w działo wsypać, tak daleko wetknąwszy, aż się o zad działa otrąci, i stamtąd na szuflę na zad na dwa palce pociągnąć, onę wywrócić, proch wysypać i znowu wyciągnąć; wyciągając, kiedy już do gęby przychodzi, ma szuflę trochę do góry podnieść, aby prochu, jeżeli się go w rurze rozsypało, nie wyciągnął i nie podeptał. Zatym ma stemplem (który ma tak wdziało wetknąć, aby na spodek rury on przyciskał, żeby tak co rozproszono z sobą zabrać mógł) pomieniony proch nazad do komórki prochowej wgarnąć i zbić dobrze, co potym obaczy, kiedy zapał pełny będzie, który towarzysz jego ma palcem zatkać, aby się w przyciskaniu nie wysypował. To uczyniwszy, ma drugą szufle prochu nabrać i także wsypać i zbić; potym ma wiązkę ze słomy, z siana, z zgrzebi albo z czego inszego, trochę ciasną (aby się proch rozsypany w rurze zagarnął i zabrał) wetknąć, i mocno wbić. A jeżeli mu czas dopuszcza, ma rurę jeszcze raz wychędożyć, aby w niej żadnego prochu nie zostało, dla którego by mógł niebezpieczeństwa obawiać, i ma towarzyszowi swemu rozkazać, aby dobrze kulę otarł, żeby i jedna drobina piasku na nie została. Potym ją ma, obwinąwszy w trochę zgrzebi, w działo wolno wsadzić i wepchnąć aż do wiązki samej. Gdzie uważać potrzeba, kiedy kulę wpycha, żeby nie prosto przed działem stał, ale trochę stroną, bo w tych rzeczach bynajmniej nie potrzeba dowierzać. Na koniec ma jeszcze jedna małą wiązkę na kulę pobić, co uczyniwszy, będzie działo dobrze nabite.”[46] W informacji tej pojawia się nawet element pouczenia by zachować ostrożność (choćby w przypadku umieszczania pocisku w dziale), co zwraca uwagę na to, że bezpieczeństwo pracy było wtedy równie ważne co dzisiaj.

Zagadnienie celowania to ostatni element przygotowania działa do wystrzału, podjęli się tego między innymi: Andrzej dell`Aqua, Oswald Krüger oraz Diego Ufano. Na efekt celowania składało się wiele czynników jak: masa pocisku, jego prędkość, odległość do celu, siła i kierunek wiatru. Znajomość geometrii była podstawą do poprawnego celowania, taką wiedzę posiadał niewątpliwie Krüger: „Nikt nigdy nie ganił takiego nastawiania dział do określonego celu, które oparte na trójkącie geometrycznym, a najpewniejszym przyrządem służącym do tego jest kwadrant geometryczny umieszczony wewnątrz lub na zewnątrz lufy działowej. Jeżeli bowiem znana jest odległość od ustalonego celu i wysokości celu położonego wyżej lub niżej w stosunku do miejsca, w którym jest ustawione działo, wówczas można stwierdzić, na ile stopni i minut na kwadracie należy podnieść lufę działa, ażeby wyrzucona z niej kula nie minęła określonego celu.”[47] Wspominany przez autora ,,kwadrant” był przyrządem do obliczania kątów, składającym się z dwóch ramion ustawionych pod kątem prostym i trzeciego ramienia ruchomego (lub sznurka z ciężarkiem), przymocowanego do wierzchołka obu sztywnych ramion. Między oboma listwami była podziałka dzieląca kąt prosty na 12 punktów. Posługiwanie się tym przyrządem polegało na wsadzeniu jednego z jego ramion do lufy działa, a ruchoma część zachowywała się jak pion wskazując kąt podniesienia lufy. W XVII wieku powszechnie był używany przez artylerzystów.[48] Ponadto stosowali oni inne przyrządy pomocnicze jak np. tzw. ,,nadstawki artyleryjskie”, które były zwykłymi ruchomymi celownikami umieszczanymi na lufie.

Il. 23 Moment wystrzału z działa – przystawienie lontownicy do otworu zapałowego

Artyleria nie wykształciła zamków do tej broni, lecz za to pojawiały się czasami działa odtylcowe, tj. z wyciąganą komorą prochową ułatwiającą załadowanie. Zapłon prochu odbywał się ręcznie poprzez przystawienie do otworu zapałowego rozżarzonego kawałka żelaza, węgla lub lontu przy pomocy długiej tyczki zwanej: lontownicą, cyndrutem lub szyntrotem.[49] Długość lufy podczas wystrzału oraz zastosowany gatunek prochu miał duże znaczenie, chodziło, bowiem o to by czas wylotu pocisku z lufy był równy lub mniejszy od czasu całkowitego spalenia się prochu w komorze.[50] Ważne było żeby ciśnienie w lufie wzrastało stopniowo, a cały ładunek prochu został spalony, w chwili jej opuszczenia, wiązało się to z mniejszym obciążeniem jej ścian i dłuższą żywotnością działa.[51]

Niedocenianym przez badaczy zagadnieniem z dziedziny artylerii jest technika rakietowa. Historia budowy rakiet w Rzeczpospolitej nie miała zbyt długiej tradycji. Pierwsza wzmianka na ten temat pochodzi z XVI wieku, napisana w pracy Marcina Bielskiego „Sprawa rycerska”.[52] Rakiety opisywane przez niego napędzane były materiałem miotającym, którym był proch czarny o składzie 18,8% węgla i tyleż samo siarki, a resztę stanowił azotan potasu.[53] Z tegoż wieku znana jest jeszcze jedna historyczna wzmianka na ten temat napisana przez Stanisława Sarneckiego, gdzie wskazuje, że były one stosowane jako pociski zapalające.[54] W XVII wieku znany już nam Andrzej dell`Aqua zajął się zagadnieniem rakiet w swojej słynnej pracy „Praxis ręczna o działach”, gdzie poruszył możliwość użycia ich w celach bojowych i sygnalizacyjnych.[55]

Il. 24 Rakiety zaprojektowane przez Andrzeja dell`Aqua

Księgę trzecią „Artis magnae artilleriae pars prima”, poświęcił Siemienowicz wyłącznie rakietom. We wstępie do tej księgi autor podaje przyczyny dlaczego technika ta jest tak ważna: ,,Ze wszystkich ogni sztucznych prawo do pierwszego miejsca roszczą sobie rakiety, (…), u Włochów zwane rochette i raggi, u Francuzów fusées, u Niemców steigente Kasten albo Raketen i Dracheten, a u nas Polaków race. Ich budowa jest bardzo dawna, znana dostatecznie wszystkim ogniomistrzom. Chociaż łatwa, jest ona jednak żmudna i wymaga od przeprowadzającego dokładności i staranności. Ci, którzy mają zamiar poświęcić się zawodowi artylerzysty,  zaczynają zupełnie słusznie od rakiet, ponieważ wszystkie rozrywkowe ognie sztuczne i wszystkie przybory, jakimi są rurki, ogniste koła, miecze, puginały i pozostałe do wymienionych podobne pomysły z działu ogni sztucznych, z trudnością mogłyby istnieć bez rakiet.”[56] Siemienowicz przedstawił ponadto proces technologiczny ich budowy, receptury do czternastu rodzajów mieszanin w zależności od ich ciężaru (od 1/12 łutowych do 100 funtowych).[57]

Il. 25  Projekty rakiet Kazimierza Siemienowicza

Omawia także różne typy rakiet przez siebie zaprojektowanych. Gdy Siemienowicz w połowie XVII wieku pisał swój podręcznik, wiedza na temat rakiet w Europie stała na dosyć wysokim poziomie, gdyż miała już prawie 400 letnią tradycję.[58]

Cała broń zgromadzona w Rzeczpospolitej musiała być gdzieś przechowywana, w tym celu budowano arsenały zwane także cekhauzami.  Nie były one tylko budynkami, w których trzymano działa, amunicję, sprzęt pomocniczy, broń ręczną, rakiety, ale także znajdował się tam cały sztab ludzi obsługujących i pilnujących broni jak również dowództwo.[59] W 1637 roku w Rzeczpospolitej było 12 arsenałów, do 1639 zlikwidowano 4, w: Gdańsku, Gniewie, Grudziądzu i Samborowie, a zbudowano nowy w Kudaku.[60] Największy arsenał znajdował się w Warszawie, za czasów Grodzickiego były w nim 94 działa, a np. w Kudaku tylko 5.[61] Arsenały budowano w różnych okresach czasu, np. w Pucku wzniesiony został dzięki wojewodzie chełmińskiemu Janowi Weyherowi w latach 1618 – 1626.[62] W Krakowie pierwszy cekhauz powstał w latach 1528 – 1533 pod zamkiem. Nowy zbudowano na ulicy Grodzkiej.[63] Tam też powstała , nieopodal arsenału w 1609 ludwisarnia dzięki Zygmuntowi III.[64] Po za wymienionymi mieliśmy jeszcze arsenały w Malborku, Lwowie, Kamieńcu Podolskim i Barze, lecz pozostało ich ogółem zaledwie 6 w obrębie Rzeczpospolitej po utracie Kudaku i Baru w latach 1648 – 1655.[65]

Trudne jest jednoznaczne określenie liczby broni ciężkiej w Polsce w XVII wieku, ponieważ zmieniała się ona w różnych okresach czasu, ale np. na początku lat czterdziestych w arsenałach składowane było ok. 300 dział i 200 moździerzy.[66]

Niestety wprowadzanie reform w artylerii w XVII wieku lepiej wyglądało na papierze niż w rzeczywistości. Nie zgromadzono dostatecznie wielkiej sumy pieniędzy, przez co artyleria nie była zbyt liczna, mało było dział o dużym wagomiarze, a oblężniczych znikoma ilość.[67]

[1] T. Nowak, Artyleria polska do końca XIV wieku, w: SMHW, t. IX, cz. 1, 1963, s. 34 – 35

[2] Kronika Jana z Czarnkowa, tłum. J. Żerbiłło, Kraków 2001, s. 116

[3] T. Nowak, Artyleria polska…, s. 35

[4] S. Kobielski, Polska broń. Broń palna, Wrocław, Warszawa, Kraków, Gdańsk 1975, s.17

[5] H. Kmieć, Dzieje techniki zbrojeniowej nad rzeką Bobrzą i w jej okolicach od XVI do XIX wieku,            Kielce 2000, s. 90

[6] Z. Żygulski jun., Broń w dawnej Polsce na tle uzbrojenia Bliskiego Wschodu, Warszawa 1982, s. 167

[7] H. Wisner, Władysław IV Waza, Wrocław 1995, s. 69

[8] Króla Władysława IV artykuły dla artylerii, w: S. Kutrzeba, Polskie ustawy i artykuły wojskowe od XV do XVIII wieku, Kraków 1937, s. 226 – 227

[9] Tamże, s. 227

[10] Tamże, s. 228

[11] T. M. Nowak, J. Wimmer, Historia oręża polskiego 963 – 1795, Warszawa 1981, s. 431

[12] Konstytucja sejmowa o utworzeniu urzędu „starszego nad armatą” i przeznaczeniu tzw. kwarty podwójnej na utrzymanie artylerii z 1637 r., w: Wypisy źródłowe do historii polskiej sztuki wojennej, z. 5: Polska sztuka wojenna w latach 1563-1647, opracowali: Z. Spieralski  i J. Wimmer, Warszawa 1961, s. 159 – 160

[13] B. Baranowski, Organizacja i skład społeczny wojska polskiego w połowie XVII wieku, Warszawa 1957, s. 37

[14] T. Nowak, Z dziejów techniki wojennej w dawnej Polsce, Warszawa 1965, s. 133

[15] H. Wisner, Władysław IV…, s. 69

[16] M. Paradowska, Przyjmij laur zwycięski, Katowice 1987, s. 164 – 198

[17] K. Górski, Historya artyleryi polskiej, Warszawa 1902, s. 85

[18] J. Wimmer, Wojsko polskie w II połowie XVII wieku, Warszawa 1965, s. 316

[19] T. Nowak, Z dziejów techniki…, s. 88

[20] E. Koczorowski, Zarys dziejów Polski na morzu, Gdynia 1982, s. 178

[21] T. Nowak, Z dziejów techniki…, s. 88 – 89

[22] A. dell`Aqua, Praxis ręczna o działach, w: Wypisy źródłowe do historii polskiej sztuki wojennej, z. 8 B: Polskie wojskowe piśmiennictwo techniczne do roku 1764, opracował T.M. Nowak, Warszawa 1961, s. 44 – 45

[23] Polskie wojskowe piśmiennictwo techniczne do roku 1764, opracował T.M. Nowak, w: Wypisy źródłowe do historii polskiej sztuki wojennej, z. 8 B, Warszawa 1961, s. 78

[24] Tamże, s. 86

[25] Tamże, s. 105

[26] T. Nowak, Z dziejów techniki …, s. 89

[27] D. Ufano, Archelia, w: Wypisy źródłowe …, z. 8 B : Polskie wojskowe piśmiennictwo techniczne do roku 1764, opracował: T.M. Nowak, Warszawa 1961, s. 87

[28] Tamże, s. 87 – 89

[29] Tamże, s. 89

[30] Z. Stefańska, Próba ustalenia typów i nazw dział artylerii polskiej XVI i XVII wieku, w: Muzealnictwo Wojskowe, t. 1, 1959, s. 181

[31] Tamże, s. 182

[32] Tamże, s. 206

[33] D. Ufano, Archelia…, s. 91

[34] Tamże, s. 92

[35] Tamże, s. 92 – 93

[36] Tamże, s. 93

[37] A. Kiersnowski, Historia rozwoju artylerii, Toruń 1925, s. 115

[38] J. Teodorczyk, Wojskowość polska w pierwszej połowie XVII wieku, w: Historia wojskowości polskiej. Wybrane zagadnienia, Warszawa 1972, s. 193

[39] B. Baranowski, Organizacja i skład społeczny wojska polskiego w połowie XVII wieku, Warszawa 1957, s. 41

[40] W. Hupert, Historia wojenna polska w zarysie, t. 1, Lwów – Warszawa 1921, s. 187

[41] B. Baranowski, Organizacja i skład …, s. 41

[42] W. Kwaśniewicz, 1000 słów o dawnej broni palnej, Warszawa 1987, s. 106

[43] E. Braun, Novissimum fundamentum et praxis artilleriae, w: Wypisy źródłowe …, z. 8 B : Polskie wojskowe piśmiennictwo techniczne do roku 1764, opracował T.M. Nowak, Warszawa 1961, s. 215

[44] W. Kwaśniewicz, 1000 słów …, s. 115

[45] D. Ufano, Archelia…, s. 101

[46] Tamże, s. 101 – 102

[47] O. Krüger, Parallela horoscopa, w: Wypisy źródłowe …, z. 8 B : Polskie wojskowe piśmiennictwo techniczne do roku 1764, opracował T.M. Nowak, Warszawa 1961, s. 79

[48] Polskie wojskowe piśmiennictwo techniczne…, s. 79

[49] Tamże, s. 101

[50] T. Nowak, Polska technika wojenna XVI i XVII wieku, Warszawa 1970, s. 112

[51] T. Nowak, Teoretyczna wiedza artyleryjska w Polsce w połowie XVII wieku, w: SMHW, t. XII, cz. 2, 1966,           s. 226 – 228

[52] T. Nowak, Technika rakietowa w Polsce do połowy XIX wieku, w: Historia wojskowości polskiej. Wybrane zagadnienia, Warszawa 1972, s. 126

[53] Tamże, s. 126

[54] Tamże, s. 127

[55] Tamże, s. 127

[56] K. Siemienowicz, Wielkiej sztuki artylerii część pierwsza, tłum. R. Niemiec, red., wstęp i komentarz              T. Nowak, Warszawa 1963, s. 171

[57] Tamże, s. 187 – 188

[58] T. Nowak, Geneza księgi „O rakietach” Kazimierza Siemienowicza, w: SMHW, t. XVIII, cz. 2, 1972, s. 144

[59] T. Nowak, Arsenały artylerii koronnej w latach 1632 – 1655, w: SMHW, t. XIV, cz. 1, 1968, s. 92

[60] Tamże, s. 92 – 93

[61] W. Hupert, Historia …, s. 188

[62] T. Nowak, Arsenały…, s. 95

[63] Tamże, s. 108 – 109

[64] Tamże, s. 111

[65] Tamże, s. 93

[66] W. Hupert, Historia …, s. 188

[67] W. Majewski, Polska sztuka wojenna w drugiej połowie XVII wieku, w: Historia wojskowości polskiej. Wybrane zagadnienia, Warszawa 1972, s. 195