Większość osób zainteresowanych strzelectwem czarnoprochowym wie, że w dniach 10-11 września 2016 roku, odbyły się XI Otwarte Mistrzostwa Polski z Broni Czarnoprochowej w Starachowicach. Udało się ekipie BlackPowder brać czynny udział, choć bardziej nam zależało na samym przybyciu i pokazaniu 'od środka’ jak to naprawdę wygląda. Większość z Was myśli, że aby brać udział w takich zawodach, niezbędne są lata przygotowań i super drogi sprzęt – z miejsca informuję że NIE (mówimy oczywiście o uczestnictwie, nie o wygrywaniu – tutaj już należy mieć odpowiednie umiejętności, poparte dużą ilością ćwiczeń i szczęściem).
Kilka informacji na sam początek. Będziemy systematycznie na stronie głównej, FP, grupie i forum informować o kolejnych takich zawodach. Zachęcamy do zgłaszania się, uczestnictwie i oczywiście poznawaniu nowych ludzi zarażonych czarnym prochem. To czego można się tam dowiedzieć od najlepszych, nie dowiemy się w żadnym innym miejscu. Tych informacji się nie zdradza … można większość tylko podpatrzeć u innych. Regulamin zawodów znajdował się także u nas na forum. Dzięki temu, można było się przygotować i wybrać dla siebie konkurencję, w której chcemy wystartować.
Strzelnica w Starachowicach, przybyliśmy z samego rana, aby się zarejestrować i przygotować.
Na google, parking wyglądał na mały – w rzeczywistości okazał się całkowicie wystarczający. Oczywiście po przyjeździe, wybraliśmy się na spacer i oczywiście w poszukiwaniu czegoś ciepłego do jedzenia (naprawdę smaczna jajecznica i kawa)
Może nie było to najważniejsze, ale całkowicie niezbędne aby podjąć trudy poznawania okolicy.
Kolejnym krokiem, była rejestracja i otrzymanie dokumentów startowych, przygotowanych na podstawie wcześniejszej rejestracji. Później, po opłaceniu wszystkich konkurencji w jakich chcemy brać udział, przechodzimy kontrolę broni – potwierdzoną odpowiednią nakleją.
Odszukanie swojego miejsca startowego nie stanowiło najmniejszych problemów, dobrze jest przybyć przynajmniej 10 minut wcześniej na stanowisko, aby był czas się spokojnie przygotować i zestresować (pomimo że staraliśmy się kolegę dopingować ile się da)
Przed podejściem do stanowiska, przekazujemy dokumenty sędziemu, który decyduje o zezwoleniu na zajęcie stanowiska. Po jego przygotowaniu, pozostało już tylko czekanie na komendy od sędziów i rozpoczęcie strzelania. Należy pamiętać – BROŃ WYCIĄGAMY DOPIERO NA KOMENDĘ, nie wcześniej – za to jest dyskwalifikacja.
Sam proces strzelania jest dokładnie taki sam jak podczas treningu, ładowanie, celowanie i strzelanie. Jedynie ogranicza nas czas i ilość strzałów (30 minut i 13 strzałów). Broń załadowana, nie może stracić nawet na chwilę kontaktu z ręką zawodnika i musi być zawsze skierowana w kierunku tarczy – czyli broni załadowanej, nie odkładamy na stolik.
Po zakończeniu strzelania – czyli po oddaniu 13 strzałów (6 do jednej tarczy, 7 do drugiej – oczywiście w przypadku naszej konkurencji), zgłaszamy ten fakt sędziemu, podnosząc rękę i nie odchodząc od stanowiska. Sędzia dokonuje sprawdzenia rozładowanej broni i zezwala na opuszczenie stanowiska. Do tarczy nie podchodzimy, więc jeśli nie posiadamy sprzętu do ich zobaczenia, możemy liczyć tylko na swój sokoli wzroki i czekać na decyzję sędziów.
Wygląda to tak, że jesteśmy sami … ale w rzeczywistości, wokoło dzieje się naprawdę dużo i ciekawie. Ilość konkurencji, zawodników i różnych rodzajów broni przyprawia o zawrót głowy
A to była tylko jedna z wielu strzelnic, na których odbywały się zawody. Dodatkowo, nie udała nam się podmiana tarczy 😉 pomimo ich stosowania podczas zawodów w innych konkurencjach
My niestety, strzelaliśmy do tej mniejszej a dużą przeznaczyli na 50 metrów dla skałkowych. No nic, trudno, może następnym razem się uda. Zwiedzaliśmy dalej inne miejsca i konkurencje.
Po rozmowach z innymi zawodnikami i organizatorami, przy bardzo sprzyjającej pogodzie wybraliśmy się na zwiedzanie okolicznych zabytków.
gdzie trafiliśmy oczywiście na ciekawą broń czarnoprochową
Z uwagi że jest to prawie środek lasu, ilość spotkanych zwierząt jest duża. Największym i chyba jedynym przedstawicielem, którym może być groźny dla człowieka to wszechobecne żmije zygzakowate. Osobiście spotkałem przynajmniej 4, które same starały się uciec przed człowiekiem – więc niezbędne jest zachowanie ostrożności. Potrafiła się też ropucha…
Ale wracając do samych zawodów. Nie warto się na zapas przejmować wynikami. Podczas ćwiczeń na lokalnej strzelnicy, okazywało się że uzyskuję już całkiem niezłe wyniki jak dla mnie (ostatnio 50% w tarczę – 3 trafione, 3 gdzieś obok). Najbardziej obawiałem się trafienia w czyjąś tarczę – na szczęście nie było takiego problemu i obyło się bez niespodzianek.
Choć, kiedy tak ktoś patrzy jak strzelasz na zawodach, okazuje się, że potrafi fiolka z prochem spaść, kula czy przybitka – dlatego warto przyszykować ich sobie troszkę więcej. Stres jednak jest i nic na to nie poradzimy, tylko uczestnicząc w zawodach, jesteśmy się w stanie do tego przygotować. Kolejne zawody będą na pewno łatwiejsze. Podchodzimy do przygotowanego stanowiska
spoglądamy przed siebie
i zastanawiamy się, czy to co tam w oddali widać to moja tarcza? Zerkamy w lunetę/lornetkę, aby dostrzec szczegóły i nachodzi nas wątpliwość, czy w ogóle trafimy? To tylko 25 metrów, ale wyglądało na znacznie więcej …
Pamiętajcie, nie wiedzieć czemu, ręce się pocą, lufa pistoletu dziwnie lata i ciężko skupić się na jednym punkcie, ale to mija – spokojnie, delikatnie i ze skupieniem. Pierwszy strzał. Patrzę w lunetę – 9, nieźle, drugi strzał, 8, wspaniale, trzeci strzał 9! Nawet nie wiecie jaka radość i adrenalina. Czwarty strzał … widzę normalnie że 4, patrzę w lunetę a tu 8 … no tak, patrzę nie na swoją tarczę. Taaakkk … miało być tak pięknie, już miałem wizję wręczania medali, ale rzeczywistość okazała się inna – choć nie mniej ciekawa i zaskakująca.
Ekipa Blackpowder.pl. Jak to ktoś, kiedyś twierdził, że nie chcemy pokazywać swoich twarzy – wprost przeciwnie, staramy się uczestniczyć i pomagać innym w zdobywaniu doświadczenia i umiejętności w strzelaniu z czarnego prochu, natomiast nie promujemy siebie – promujemy strzelectwo czarnoprochowe. Popularyzujemy i zachęcamy do uczestniczenia w zawodach, spotkaniach ogólnopolskich i lokalnych. To, czy jest to strzelnica w Warszawie, czy jakaś maleńka na obrzeżach miasta – nie ma znaczenia. Wraz z czasem będziemy sami wiedzieli, czy wolimy strzelać sami, czy w większym gronie. My już wiemy, że aby rozegrać jakiekolwiek konkurencje, potrzebnych jest więcej osób chętnych do współpracy, jest to coś, co sami nigdy nie zrobimy – dlatego zachęcamy do organizowania się, spotykania, rozmawiania i wspólnego strzelania. Naprawdę WARTO!