Cowboys&Indians (09.2018)

08-09.09.2018 strzelnica Garda – Kaczory pod Ostródą

Naszych biją !!! Palą, rabują, nie zostawiają, nikogo przy życiu ! Skalp, ściele się gęsto !!!

POMOCY !!!

Takie wezwanie, nie mogło zostać bez odzewu ! W wyznaczony dzień, przybyli kowboje i ich niewiasty, aby wspomóc WAS Banditosów, w nierównej walce, z Indianami !

Przybyli licznie, z całej Polski (i nie tylko), aby ratować osadników, w Kaczorach pod Ostródą.

Wstęp, dramatyczny. Ale jak już wiecie, wszystkie spotkania u Banditosów, są tematycznie związane z Dzikim Zachodem. A scenariusz, przygotowany przez Autorów, za każdym razem zaskakuje !

I tak było tym razem !

Teraz, obiecałem sobie, że będę gotowy, co najmniej dwa dni, przed wyjazdem. Jak wyszło ?

Piątek. Telefon do Daniela. Jedziesz ? Tak, jadę, ale mam ,mało amunicji do strzelby. I jak tu nie pomóc koledze ? Sprzęt na stół, i do 21-szej, amunicja gotowa.

Poranek, w sobotę.

Spakować „graty” do auta, i po Daniela. Zanim, Daniel założył buty (a wysokie, kowbojskie buty, a to nie taka prosta sprawa ), zrobiłem przegląd sprzętu. Uff, wszystko jest !

W drogę. A że, nie widzieliśmy się strasznie długo (tydzień 😉), to tematów do rozmowy nie zabrakło.

Kaczory.

Tu serce zawsze zmienia rytm. Ze spokojnego, codziennego, przyspiesza do szalonego Country&Western !

Nie dość, że miejsce niesamowicie klimatyczne, to perspektywa, spotkania dawno nie widzianych przyjaciół, podkręca emocje !

A emocji nie brakowało !

Tuż przed Office Room, leżał „oskalpowany „ osadnik. No nieźle. To zapowiedź, że lekko nie będzie.

Rejestracja, odprawa, podział na grupy, pamiątkowe zdjęcie, i do roboty !

Zawsze staram się trafić do grupy Andrzeja. A ze już zdobyłem trochę doświadczenia, to awansowałem na pomocnika. Oczywiście pomagają wszyscy. Co spotkanie, poziom umiejętności rośnie, i sam Andrew, nie jest w stanie ,wyłapać wszystkich błędów.

Dwa dni strzelania, każdego mogą zmęczyć.

Dzień pierwszy.

Sześć torów !

Cóż to dla stałego bywalca !!!

G….. prawda !

Paweł (Pavlos) i Andrzej (Andrew), nie byli by sobą, żeby nie zapewnić dodatkowych niespodzianek. I zapewnili ! Co prawda, jak już, kilkukrotnie pisałem ,w innych relacjach, strzelanie westernowe, jest obarczone pewnym schematem. Czyli broń. Jeden lub dwa rewolwery, dubeltówka, i karabinek „ lewarek”. Zmienia się, tylko kolejność użycia i ustawienie celów. Ale teraz, rozpoczęcie strzelania na torze, poprzedzało wykazanie się, umiejętnością obsługi zupełnie innej broni !

Jakiej ? Toporek, włócznia i łuk.

Start ,na torze, od tego trzeba było zacząć !!! Toporkiem w pieniek. Jak się wbił – dodatkowy bonus 😁.

Na każdym torze inna broń !

Nie będę do znudzenia opisywać, że na torze pierwszym zaczynaliśmy od strzelby, potem rewolwery, a następnie karabin. Tak jest zawsze ! Jak ktoś chce, poczuć te ciary na plecach, i przekonać się, ze to nie takie łatwe, jedyna rada – przyjechać i zobaczyć !

Ale są tory, niesamowicie ciekawe, i wymagające sporych umiejętności.

Poper, jaki jest, każdy wie. Kawał blachy na zawiasie. Po trafieniu, przewraca się. Ale co zrobić jak jeszcze, dodatkowo, wyrzuci w górę, rzutka do trapa ? Masakra 😁. I tak dwa razy !

Albo, cztery popery, ustawione w rzędzie, jeden za drugim. Do ogarnięcia dwoma strzałami !

A co, jak przewróci się pierwszy i trzeci ? Koszmar 😁.

Ale na deser, Bandyci, zostawili najlepsze ! Strzelanie z konia !

Beczka po oleju, ubrana w siodło. Zawieszona na linach, i jeszcze dodatkowo, silnikiem wprawiana w ruch, imitujący konia w galopie ! Jeszcze mało ?

Siedząc, na tym, diabelskim wynalazku, trzeba strzelać. Walczysz z chorobą morską, modlisz się by nie spie…..lić się z tego ustrojstwa, to jeszcze, do ostrzelania są dwie gwiazdy i cztery popery ! Bandyci ! W całym tego słowa znaczenia ! Nikt inny, nie jest w stanie, czegoś takiego wymyślić !!!

Chwila przerwy. Ale co się dzieje ? Nagle na strzelnicy, pojawili się, „prawdziwi” gangsterzy!!!

Ubrani, zgodnie z modą panującą, na ulicach Chicago, w czasach prohibicji.

Prążkowane garnitury, biało-czarne buty, kapelusze Fedora, z białą tasiemką. Eleganccy i groźni!

Ale, widzę znajome twarze. Paweł, Janusz, Andrzej, Adam ? Jak to ubiór, zmienia, przyzwoitego cowboya, w gangstera ! Kolejny pomysł Banditosów ! Zamiast, Dzikiej Bandy – Zoot Shoot !!!

Po raz pierwszy, w Polsce, strzelanie w stylu gangsterskim!!!

Broń – zgodna z epoką ! Colt 1911, replika pierwszej strzelby „ pump action”, i Tommy Gun. Ulubiona broń gangsterów !!!

Nawet, nie jestem w stanie, opisać tego szczęścia, malującego się na twarzy gangsterów, gdy mogli strzelać Thompsonem, z biodra ! To trzeba zobaczyć !!!

Można pomyśleć, zabawy dużych chłopców ! Nieprawda! Jest element zabawy, ale umiejętności

i bezpieczne posługiwanie się bronią to warunek udziału w tych „zabawach”. Luz, dobry humor, dowcipkowanie, to tylko pozory. To, trzeba zobaczyć, jak każdy, bez cienia sprzeciwu, wykonuje polecenia Range Officer’a. Nikomu, nawet, przez myśl nie przejdzie, aby ładować broń poza wyznaczonymi strefami. Skończyłeś tor ? Sam sprawdzasz broń, i jeszcze robi to sędzia ! Przemieszczamy się z bronią, miedzy poszczególnymi torami. Ma być, i jest bezpiecznie !!! Tu strzelają sędziowie, instruktorzy, prowadzący strzelanie, strzelcy dynamiczni i początkujący. Nikt się nie wywyższa, tylko zawsze wyciąga pomocną dłoń. Czegoś nie wiesz – pytaj ! A to tylko przekłada się na bezpieczeństwo ,

A wieczorem !!!

Nie, samym prochem, człowiek żyje 😁. Organizatorzy, zadbali też ,o puste żołądki, strzelców. Dzięki Tomkowi (prezesowi Gardy ), na stół wjechał, pieczony prosiaķ. Tak, po całym dniu, wszyscy byli głodni. Ale ,tak dobrej wieprzowinki, jeszcze nie jadłem ! I dla wszystkich starczyło.

Od rana, Paweł, obiecywał że, podzieli się z nami, super wiadomością.

No i to zrobił ! Po, krótkiej przemowie, Paweł, pokazał dokument, stwierdzający że (tu muszę zacytować) :

Stowarzyszenie W.A.S. Banditos, spełniło wszystkie wymogi ,stawiane przez Ojców Założycieli z USA, i stało się pełnoprawnym, członkiem SASS (Single Action Shooting Society).!!!

Kilka lat wysiłków. Zdobyte puchary i medale. Mistrzostwo i wielokrotne, wicemistrzostwo Europy, zaowocowało zaszczytnym wyróżnieniem. Cieszę się, że zostałem zaakceptowany, w takim towarzystwie !!! Brawo !!!

A po nocy, drugi dzień zmagań.

Pojedynki, szybka strzelba, szybki karabin, i Fast Draw.

Pojedynek, w drugiej turze, przerżnąłem z Olem. To żaden wstyd. W środowisku westernowym, Olo, to prawdziwa legenda. A przegrałem, nieznacznie. Gdyby nie kapiszony, to kto wie… 😁. Może następnym razem !

A teraz to, na co czekali wszyscy! Fast Draw!

Co to takiego ? Na sygnał timera, strzelasz z rewolweru, woskowym pociskiem, do balonika. No tak, ja, ze swoim remikiem, z ośmio calową lufą. Żarty jakieś. Ale z pomocą przyszedł Andrew! Pożyczył mi swój rewolwer (teraz już mój). No teraz to wygląda inaczej. Tak się możemy bawić 😁. Dwie próby. Pierwsza 0,78 sek. Druga 0,65. Ja i taki czas !!! Czasami sam siebie zaskakuję ! Jak się później, okazało, trzecie miejsce, przegrałem o 0,03 sek. Naprawdę, nie spodziewałem się !!!

Niestety, to co dobre, szybko się kończy.

Czas na ogłoszenie wyników, i rozdanie nagród.

Jak zwykle, sponsorzy nie zawiedli ! Były, płyny poprawiające nastrój, przepiękne pudelka na broń, galanteria skórzana, akcesoria strzeleckie i coś jeszcze!

Michał Kuropatwa, właściciel firmy Saguaro Arms, ufundował dubeltówkę. Takiego cuda ,jeszcze nie widziałem ! Kurkowa Husqvarna, z dolnym kluczem. Śliczności !!! Początek XX wieku. Rarytas !!!

Szczęśliwiec mógł być tylko jeden. A został nim Krzysieķ ! Gratulacje !!! Jest czego zazdrościć !!!

Czas pożegnań i ostatnich rozmów.

„ Będziesz w Luszynie ? – Niestety, nie dostanę urlopu, w tym terminie. Ale, spotkamy się na Zimowych ! „

I tak to działa. Kto raz „wkręcił „ się w western, przepadł na zawsze!!!

I tak, jest ze mną. Wkręciłem się, na dobre !

Do zobaczenia przyjaciele ! I widzimy się na Zimowych !!!

Marek alias „White Wolf”