Jeśli tylko jest okazja spędzić chwilę na strzelnicy – bez względu czy jest to poranek przed pracą, popołudnie po pracy lub nawet zamiast przerwy. To są te chwile, kiedy ładujemy swoje 'akumulatory’. Zawsze Was zachęcam do takiej formy spędzania czasu, choć są osoby, które przedkładają inne zainteresowania nad strzelectwo czarnoprochowe. Dziwne 😉
Tym razem udało nam się spędzić rewelacyjne półtorej godziny na testach, wprowadzaniu nowych strzelców oraz dyskusjach. Najpierw przygotowaliśmy materiały testowe
aby następnie przystąpić do sprawdzenia celności oraz skuteczności pocisku Sharps’a
na 100 metrów nie było większych problemów a i kolega całkiem miał niezłą zabawę. Tutaj już nie chodzi o samo strzelanie, tylko właśnie o całą tą dodatkową otoczkę – przygotowanie, szykowanie, sprawdzanie oraz oczywiście późniejsze mycie i sprzątanie.
Luneta naprawdę się przydaje – sprawdzenie wyników nastręcza pewnych problemów, kiedy trzeba dotrzeć do tarczy na większe odległości (choć Ja osobiście nie miałem z tym najmniejszych problemów – kto był, to widział).
Z jednej strony kolega sprawdza się na 100m, z drugiej strony wprowadzamy nową osobę do świata CP.
Ćwiczenie można było przeprowadzić bardzo dokładnie – chociażby z uwagi, że osoba zakupiła kilka zapasowych bębnów. Poza prasą, staramy się zawsze pokazać że przy pomocy 'wbudowanych’ przyrządów także da się taką broń załadować.
Strzelanie to prawdziwa przyjemność i mamy nadzieję że wszystkie osoby, które dopiero zaczynają – zostaną 😉 pochłonięte tą pasją. Mam tutaj prośbę do wszystkich już strzelających – jak tylko jest możliwość pomocy początkującym – starajcie się ich wprowadzać. Dużo łatwiej jest na początku zostać wprowadzonym przez kogoś doświadczonego, pozwala to uniknąć wielu błędów – o tym, że nawiązujemy nowe znajomości już nie wspomnę.
Tak jak zawsze mówię – zaczynajcie od bliskich celów (tarcza max 10-15m). Po pierwsze – łatwiej o sukcesy, po drugie – widać dobrze tarczę.