Tym razem miało być jeszcze lepiej niż dotychczas. Wszystko wydawało się niesamowita, ilość osób, zawody, sponsorzy oraz zapowiedziana ekipa PARA BELLUM. Udało nam się przeprowadzić kilka zaplanowanych konkurencji, pomóc w nakręceniu ciekawych ujęć oraz pokazać 'nowym’ czym to się wszystko je. Pogoda dopisała niesamowicie, była wręcz na zamówienie, ciepło, jasno i bezdeszczowo. Jedyne do czego można się było doczepić to wiatr, który wiał nie w tą stronę, którą chcieliśmy. Ujęcia wspólnego strzelania widać na załączonym filmie, tylko szkoda że zamiast zasłaniać tarcze, zasłaniał strzelców.
Może zacznijmy od tego, że dopisała ilość osób – przybyło ponad 20, choć w międzyczasie część rozchodziła się na inne osie, uczestniczyła w filmie PARA BELLUM (idea powstania filmu jest do zobaczenia pod linkiem). Zapraszaliśmy niedawno własnie na to spotkanie, cieszy nas Wasz odzew oraz przybycie.
Najpierw zwykłe strzelanie, kilka ujęć, ekipa z mikrofonem i kamerą, kręcąca się wśród uczestników. Rozmowy, nauka dla początkujących, wprowadzenie i przygotowanie do strzelania – gdzie wszyscy naraz, na komendę będziemy oddawać strzały. Wyglądało to tak
Kule dla uczestników zapewnił Doctor Gun – w tym przypadku te najpopularniejsze .454, ale i tak było to miłym dodatkiem do całej zabawy. Tego nie widać na tym filmie, uśmiechy na twarzach uczestników, skupienie i radość są po prostu bezcenne.
Takie troszkę inne ujęcie kamery, która w pewnej chwili stwierdziła że ma dość oglądania dymu i po samodzielnie podjętej decyzji, zmieniła kierunek filmowania.
Tak, momentami po prostu nic nie było widać, co nie przeszkadzało w najmniejszym stopniu ponownie ładować i dyskutować o wadach i zaletach konkretnych modeli broni. Właśnie to ładowanie, te rozmowy tak wyróżniają strzelców czarnoprochowych od 'centralnych’. Mieliśmy możliwość słyszenia oddawania setki strzałów w naprawdę niedługim okresie czasu z pistoletu współczesnego. Przecież wtedy nie da się spokojnie porozmawiać, to trwa zbyt … krótko. Przy czarnoprochowcu, spokojnie, nie spiesząc się oddanie stu strzałów trwa około 2 godzin, więc jest czas na wszystko – rozmowę, dyskusję i poznanie nowych osób.
Zwraca uwagę to, że nie strzelamy w samotności, zawsze na spotkaniu tworzą się grupy osób zawzięcie dyskutujących. Przekazujących wiedzę i doświadczenie tym, którzy tylko chcą słuchać lub o tym rozmawiać. Ta wiedza jest czasami tak dogłębna i niesamowita, że na pierwszy rzut oka tego nie widać.
Natomiast to, co zaskoczyło znaczną część przybyłych osób to małe zawody, gdzie znalazły się już konkretne nagrody, które zostały dostarczone przez dwie firmy:
Futerał na broń oraz klucze do kominków przekazała na nagrody firma PENTAGON. Środki czyszczące przekazała firma ProTechGuns.
Zawody odbyły się w taki sposób jak zawsze. Strzelamy do tarczy ustawionej na 25 metrów z pistoletów i rewolwerów oraz 50 metrów dla karabinów i strzelb. Jedna ręka, dwie ręce czy trzy nie stanowiły problemu. Postawa dowolna, wielkość kuli obojętna – nawet można było mieć zamknięte oczy. Uczestnicy dowiedzieli się tylko na sam koniec o jednej małej podstawowej zasadzie – celujemy w pole z cyfrą JEDEN!!! Im więcej jedynek, tym bliżej zwycięstwa. Zdziwienie było chyba jedną z najspokojniejszych reakcji – na szczęście przeważał uśmiech, co nas bardzo cieszy. W każdym razie, uczestniczy przystąpili do zawodów.
Całość była najprawdziwszą zabawą, trafienie w jedynkę wcale nie jest takie proste. To nic, że posiada największą powierzchnię na tarczy, ale nie jesteśmy przyzwyczajeni do takiego celowania. Zresztą, zobaczcie sami na wyniki jakie wyszły
To jest oddanych przeważnie 12 strzałów … a tylko tyle trafień w tarczę. Momentami zastanawialiśmy się, czy strzały nie leciały w tarcze obok. Raczej tak źle nie było, natomiast zaskoczeniem był wynik kolegi Wojtka ze skałki oraz Ani … strzelającej z Rewolwer Pietta 1851 Colt Navy Yank Pepperbox kaliber .36 (popularnie zwanej 'pieprzniczką’) – jak to koleżanka podsumowała – „Lepiej mieć muszkę niż szczerbinkę”.
Kilka ujęć z wręczenia nagród
oraz nagroda za najmniejszą ilość punktów – tarcza nie ucierpiała
To uczestnicy decydowali, jaką nagrodę wybiorą. Miejsce w zawodach powodowały tylko kolejność. Udało nam się nie dość że uczestnicy dobrze się bawili to jeszcze odchodzili z nagrodami z uśmiechem na twarzy. To nie są jakiejś niesamowitej rango zawody, to była ciekawa forma spędzenia czasu. A wszystko pod czujnym okiem prowadzącego strzelanie.
Dziękujemy jeszcze raz WSZYSTKIM uczestnikom oraz sponsorom. Wszystko co otrzymujemy do testów jest przez nas rozdawane na spotkaniach – o czym oczywiście informujemy zanim zaczniemy testować. Może i nie było dyplomów i wzrostu rankingu – była za to wspaniała zabawa i rewelacyjne towarzystwo.